Wywiad dla Super Fm
Obalamy mity na temat medycyny estetycznej: co powinniśmy wiedzieć o dwóch substancjach bez których medycyna estetyczna miałaby inne oblicze - botoks i kwas hialuronowy i to czego na pewno nie wiedzieliśmy o tych substancjach.
Gość: Dr n. med. Aleksandra Janicka
Chirurg głowy i szyi, specjalista chirurgii twarzowo-szczękowej
Wiedzę i doświadczenie niezbędne do uzyskania tytułu specjalisty w tej dziedzinie zdobyła w klinice profesora Gundlacha w Niemczech. Umiejętności z zakresu chirurgii twarzy zdobyła zajmując się, na co dzień chirurgią plastyczną i rekonstrukcyjną u pacjentów po urazach, z nowotworami w obrębie twarzy oraz u pacjentów z rozszczepami wargi i podniebienia.
W ostatnim czasie pełniła funkcję zastępcy ordynatora na Oddziale Chirurgii Szczękowo-Twarzowej i Chirurgii Plastycznej Twarzy w Klinice Neubrandenburg.
Jest członkinią Europejskiej Akademii Chirurgii Plastycznej Twarzy (EAFPS), European College of Aesthetic Medicine and Surgery (ECAMS) oraz British Alumni Society, zrzeszającej byłych studentów uniwersytetów brytyjskich.
Doktor Janicka jest także trenerem techniki implantacji PermaLip (implanty ust) w Polsce i w Niemczech.
Na co dzień Pani doktor prowadzi własne gabinety medycyny estetycznej i chirurgii
w Szczecinie oraz w Berlinie.
- Pani Doktor, zajmuje się Pani medycyną estetyczną zarówno w Szczecinie jak i w Berlinie. Czy Niemki równie chętnie korzystają z dobrodziejstw tej dziedziny? Jakimi są pacjentkami?
Odp. Moimi pacjentkami w Berlinie są Niemki, Polki, Brytyjki, Kanadyjki, Amerykanki, Rosjanki i kobiety innych narodowości, które chcą ładnie wyglądać i mówią jednym z tych języków, którym ja się też swobodnie posługuję czyli po niemiecku, angielsku lub po polsku. Jest to warunek, bo komunikacja między nami nie może budzić wątpliwości.
Ale zapytała mnie Pani o Niemki. Wśród Niemek dominują u mnie młode, zadbane kobiety, które zdają sobie sprawę, że uroda to jest inwestycja, która przekłada się na sukcesy w pracy i życiu osobistym.
Niektóre niemieckie pacjentki przychodzą do mnie, od kiedy mam tam gabinet czyli od ponad 10 lat, inne przyjeżdżają specjalnie np. z Lipska.
Starsze Niemki chętniej korzystają z zabiegów pielęgnacyjnych oferowanych przez moją niemiecką koleżankę, która jest kosmetyczką i która ze mną w Berlinie pracuje.
A jakimi pacjentkami są Niemki? Uwielbiam z nimi pracować, bo są bardzo zdyscyplinowane i zalecenia lekarza są dla nich święte. Poza tym nie ma różnic.
Tak samo lubię trochę szalone Polki jak i pragmatyczne Niemki. A oczekiwania kobiet są na całym świecie takie same: chcą być atrakcyjniejsze i czuć się ze sobą dobrze.
- Medycyna estetyczna nie istniałaby bez dwóch sztandarowych produktów: botoksu oraz kwasu hialuronowego. Przyjrzyjmy się im bliżej.
Jak nauka wpadła na to, żeby toksynę botulinową zacząć wykorzystywać w upiększaniu, odmładzaniu twarzy? Rys historyczny.
Odp. Historia zastosowania toksyny botulinowej, potocznie zwanej Botoxem zaczyna się w czasie II wojny światowej, kiedy to 2 badaczy wyizolowało i oczyściło toksynę botulinową i od 1946 rozpoczęto jej produkcję. To dało początek badaniom i publikacjom na ten temat.
W latach 60-tych opisano wpływ na mięśnie u zwierząt,
w latach 70-tych pojawiają się pierwsze prace na temat wpływu toksyny na mięśnie oka,
a od 1989 roku jest oficjalnie zatwierdzonym w USA sposobem leczenia zeza i niekontrolowanych ruchów mięśni powiek i twarzy.
Podawanie botoxu w okolicy oka spowodowało wygładzenie zmarszczek w tej okolicy i dalsze badania nad nowymi zastosowaniami.
W 2002 roku pojawia się oficjalne wskazanie do stosowania toksyny botulinowej jako środka do wygładzania zmarszczek.
Toksyna botulinowa powoduje relaksację mięśni w miejscu podania, a więc wygładza zmarszczki mimiczne, które są przez te mięśnie spowodowane.
Efekty działania botoxu są naprawdę spektakularne. To jest jeden krótki zabieg i twarz jest odmłodzona.
W przypadku starszych pacjentek, to tak jakby ubyło kilkanaście lat. Czasami jak pacjentka przychodzi na wizytę kontrolną, to jej nie rozpoznaję. Nie tylko dlatego, że twarz jest odmłodzona, wygląda na wypoczętą, ale też dlatego , że ładny wygląd motywuje ją do zwrócenia większej uwagi na makijaż, ubiór, sposób poruszania się. Pacjentki czują się pewniej. I za to między innymi kocham swoją pracę!
Mimo, że w ostatnich latach badania idą w kierunku medycyny regeneracyjnej, to raczej pozycja botoxu wśród zabiegów estetycznych wydaje się niezagrożona. Jest to najczęściej wykonywany zabieg estetyczny na świecie.
Botox jest też bardzo rozpowszechniony również w neurologii, u pacjentów z zaburzeniami nerwowo-mięśniowymi: dystonie, przykurcze, drżenia, zez, migrena, zaburzenia głosu i wiele innych możemy leczyć za pomocą toksyny botulinowej
- W medycynie estetycznej, obecnie, do czego wykorzystujemy botoks?
Odp. Botox działa na mięśnie czyli stosujemy go w obszarach gdzie intensywnie pracują. Klasyczne obszary zastosowania to : zmarszczki poziome czoła, zmarszczki między brwiami i zmarszczki wokół oczu.
Dalsze obszary zastosowań to: zredukowanie marszczenia nosa, podnoszenie kątów ust, redukcja uśmiechu dziąsłowego, podniesienie wierzchołka nosa, wygładzenie brody, rozluźnienie mięśnia platysmy czyli wygładzenie szyi i konturu żuchy, a także zmniejszenie masy mięśnia żwacza czy leczenie nadpotliwości pach, dłoni i stóp.
Co jakiś czas pojawiają się nowe zastosowania dla botoxu.
Pamiętajmy, że jest to lek wydawany na receptę tylko lekarzom i podmiotom medycznym. Mimo swojego cudownego działania jest to dla nas substancja obca i należy ją stosować tak jak wszystkie inne leki, czyli dobieramy dla pacjenta najmniejszą, skuteczną dawkę.
Wprawdzie dawki estetyczne botoxu są wielokrotnie mniejsze od tych używanych przez neurologów np. w dystoniach, ale i tak uważam, że nie należy lać botoxu wszędzie, bo taka jest moda.
Ja, stosuję botox tylko tam, gdzie korzyści z jego zastosowania wyraźnie przeważają nad innymi metodami.
- Czy w takim razie botox nie pozbawi naszej twarzy mimiki?
Odp. Jaki będzie efekt botoxu, zależy od dawki, sposobu jej rozmieszczenia i doświadczenia lekarza. Jaki ten efekt ma być, omawiam zawsze z pacjentką lub pacjentem, bo botox jest jednym z ulubionych zabiegów wśród mężczyzn.
Jeżeli pacjent/pacjentka nie ma zdania, bo robi to pierwszy raz w życiu, sama decyduję o najlepszym rozmieszczeniu dawki, a na wizycie kontrolnej omawiamy efekt i wprowadzamy ewentualne modyfikacje. Zabieg ma być tak zrobiony, żeby nie było wątpliwości, że buzia wygląda ładnie. W razie potrzeby podnoszę brwi, wygładzam zmarszczki mocniej lub słabiej w zależności od sytuacji i potrzeb pacjenta.
Każdy pacjent jest inny i planując zabieg trzeba uwzględnić wszystkie elementy jak np. istniejącą asymetrię czy pozycję brwi i wygląd powiek. Twarz musi wyglądać naturalnie, a nie jak maska.
- Jak często powinniśmy stosować botox?
Odp. Zawsze mówię moim pacjentkom, żeby się obserwowały i same zadecydowały, kiedy chcą ponowić zabieg. Jeżeli ktoś ma bardzo mocną mimikę powinien pojawiać się w krótszych odstępach czasu, dopóki nie osłabimy trochę mięśni. Wtedy można wydłużyć odstępy między zabiegami. Celem jest uzyskanie jak najdłuższych przerw między kolejnymi zabiegami, ale tak żeby nie zniweczyć uzyskanego efektu. Dla jednej pacjentki może to być raz w roku dla innej co 3 m-ce.
- Kwas hialuronowy, drugi niepodważalny król medycyny estetycznej? Skąd cały zachwyt wokół tej substancji?
Odp. W dużym uproszczeniu, w miarę upływu lat wiotczeje nam skóra i zmniejsza się objętość tkanki podskórnej, więzadeł, mięśni i kości. Czyli mamy coraz więcej skóry i coraz mniej pod spodem. I tu pojawia się potrzeba wypełnienia przestrzeni , w których ubyło nam tkanki.
Najlepszym materiałem do wypełnień jest własny tłuszcz, ale trzeba go skądś pobrać, odpowiednio przygotować i dopiero wtedy podać. Powoduje to, że zabieg nie jest tani, a czasami pobranie tłuszczu stanowi większy problem niż samo wypełnienie ubytku.
Stąd ogromna popularność wypełniaczy. Najpopularniejszym wypełniaczem jest kwas hialuronowy. Otwieramy sterylną ampułkę, często z dodatkiem środka znieczulającego, żeby zabieg był jeszcze przyjemniejszy i po chwili pacjentka wstaje z fotela odmieniona.
Do tego wprowadzenie wiele lat temu cieniutkich kaniul, zrewolucjonizowało te zabiegi. Kaniula to taka igła z zaokrągloną końcówką, która nie kaleczy tylko prześlizguje się między tkankami. Powoduje to, że zabieg jest mało traumatyczny. Po takim zabiegu zwykle nie ma siniaków, nie musimy brać wolnego w pracy, nie musimy się chować przed wścibskimi znajomymi.
Takiego zabiegu nie można nie pokochać.
- Jakie są najczęstsze zabiegi na bazie kwasu hialuronowego? Czym różnią się preparaty?
Odp. Najpopularniejsze zabiegi to: modelowanie ust, wypełnienie doliny łez, modelowanie, konturowanie i podnoszenie twarzy, wypełnianie bruzd nosowo-wargowych i marionetki, modelowanie bródki i kątów żuchwy oraz mezoterapia.
Do dyspozycji mamy kwasy o różnej gęstości, lepkości, zdolności unoszenia tkanek itd. W zależności od efektu jaki chcemy uzyskać i jaki obszar będziemy opracowywać, dobieramy preparat o odpowiednich właściwościach. Inny będzie do modelowania policzków, inny na powiekę dolną, jeszcze inny na usta czy do nawilżenia skóry.
Trzeba pamiętać, że rynek estetyczny jest wart miliardy dolarów. To jest duża pokusa, dlatego co chwilę pojawiają się nowe preparaty i nowe firmy na rynku.
Ja od lat pracuję na preparatach bardzo znanej marki, do której mam zaufanie. Bo muszę zapewnić swoim pacjentom nie tylko odpowiedni efekt, ale przede wszystkim bezpieczeństwo.
- Czy jest kwalifikacja wiekowa do zastosowania kwasu hialuronowego?
Odp. Zabiegi estetyczne są właściwie dla osób pełnoletnich, ale w sytuacji gdy mamy jakiś problem estetyczny, który może pociągać za sobą kłopoty natury psychicznej, tą granicę można obniżyć. Np. w Niemczech kasa chorych refunduje operację odstających uszu u dzieci, przed pójściem do szkoły, żeby nie narażać dziecka na śmiechy czy szykany ze strony rówieśników.
Jeśli chodzi o górną granicę wieku, to jej nie ma. Ograniczeniem jest stan ogólny pacjenta, choroby towarzyszące i przyjmowane leki. Pozostaje tylko kwestia umiaru.
W dzisiejszych czasach 50-letnia kobieta może bez problemu wyglądać jak 30-latka i wygląd taki zachować na dłużej.
Kilka dni temu wróciłam z kongresu medycyny estetycznej w Monte Carlo. Jedna z sesji była poświęcona dolnemu piętru twarzy, czyli okolicy, która zdradza wiek i jest trudna do podniesienia bez skalpela. Występował tam chirurg plastyczny z USA, który dowodził, że kwas hialuronowy w pewnym momencie nie wystarcza i trzeba ingerować chirurgicznie. Na sali słychać było gwizdy, co się na kongresach raczej nie zdarza.
Może trochę zbyt ostro, ale powiedział to, co i ja myślę. Przychodzi w życiu taki moment, że trzeba zdecydować, albo się akceptuje pewne niedoskonałości, albo decydujemy się na zabieg chirurgiczny, jeżeli chcemy wyglądać idealnie.
Na pewno dokładanie w nieskończoność wypełniaczy, nie jest dobrym rozwiązaniem.
Bo w pewnym momencie, kobieta zamiast ładniej, zaczyna wyglądać coraz dziwniej.
I łączymy różne techniki odmładzania.
Medycyna estetyczna jest cudownym odkryciem. Pozwala nam czuć się atrakcyjnie przez długie lata, bez wielkich wyrzeczeń, dodaje nam pewności siebie, poprawia naszą samoocenę, ale jak ze wszystkim, także tu trzeba zachować umiar i mówię tu bardziej do osób wykonujących zabiegi niż do pacjentów.
- Czy medycyna estetyczna to jeszcze medycyna? Czy Sztuka? Czy już tylko biznes?
Odp. Ze względu na ogromną popularność zabiegów, wykonują je dzisiaj wszyscy. Dla mnie to jest cały czas medycyna, wymagająca solidnej wiedzy i doświadczenia , bo tylko wtedy te zabiegi są bezpieczne i sprawiają przyjemność zarówno pacjentowi, jak i lekarzowi. Powinniśmy dbać, żeby w pogoni za nowymi pacjentami nie zmieniać się w biznes, tylko pozostać lekarzami.
Przychodzą do mnie czasami pacjentki sponiewierane przez los, na skraju depresji, którym posypało się życie prywatne, a i w zawodowym nie jest najlepiej. Lubię patrzeć, jak w miarę wykonywania kolejnych zabiegów, stają na nogi, opowiadają mi o zmianach, jakie zaszły w ich życiu, o planach, jak stają się pewniejsze, walczące o swoje, w czym zawsze je wspieram. Wtedy czuje się lekarzem.
Czy to jest sztuka? Myślę, że jak w każdym innym fachu. Każdy może opanować technikę zabiegów i poprawnie je wykonywać. Nie jest to jakaś wiedza tajemna, ale tylko nieliczni osiągają mistrzostwo i wznoszą się na wyżyny niedostępne dla pozostałych, bo potrzebne jest to coś.
Pracowałam przez wiele lat w dużej klinice uniwersyteckiej, gdzie dużo operowaliśmy, bo w Niemczech nie ma limitów zabiegów. Jeżeli jest wskazanie, jest zabieg. Było nas 12 lekarzy (11 mężczyzn i ja, jedyna kobieta). Wszyscy uczyliśmy się od siebie nawzajem i teoretycznie wszyscy prezentowaliśmy taki sam, wysoki poziom. A jednak nie. W zależności od tego kto operował, pacjent mógł wyglądać po dużym zabiegu, jakby nic się nie stało, szybko się goił, potrzebował mniej leków p-bólowych i wiadomo było, że nie będzie potrzebował korekty blizn czy innych zabiegów naprawczych. I to już jest sztuka.
Podobnie jest w medycynie estetycznej. Każdy z nas może widzieć u tej samej pacjentki co innego i inną potrzebę zabiegu. Skończyły się już czasy, kiedy na jednej wizycie podawano 10-11ml kwasu hialuronowego. Dzisiaj pracujemy małymi dawkami, bo to jest sztuka, żeby niewielką ilością materiału zrobić duży efekt.